Witaj w sklepie FinansoweKsiążki.pl

Jak inwestować w akcje? – Odpowiada Luc Kroeze

Autor „Sztuki inwestowania w jakość” opowiada nam jak inwestować w akcje, dla kogo napisał książkę, jak działa jego metoda inwestycyjna i czym kierować się w doborze akcji, gdy budujemy portfel składający się z papierów wartościowych z całego świata.

Poniższy wywiad można również odsłuchać w wersji audio – w realizacji tego materiału pomogła technologia AI, a konkretnie ElevenLabs. W podkaście użyliśmy specjalnego cyfrowego lektora – odpowiedzi Luca Kroeze usłyszycie w języku polskim dzięki nowej technologii.

Jakim inwestorem jest Luc Kroeze? Opowiedz nam swoją historię.

Byłem aktywny na giełdzie od 2008 roku — konkretnie od początku 2008, kiedy w świecie finansów wszystko wydawało się jeszcze spokojne. Z perspektywy czasu był to prawdopodobnie najgorszy możliwy moment, by zacząć. To było zaledwie kilka miesięcy przed globalnym krachem rynków we wrześniu. Jednak przejście przez kryzys finansowy tej skali okazało się bezcennym doświadczeniem. Ukształtowało to mój sposób myślenia i działania jako inwestora. Zaryzykuję, że teraz niełatwo mnie wytrącić z równowagi. 

Od 2014 roku jestem inwestorem pełnoetatowym w nieruchomościach i akcjach, a w ostatnich latach mogę także nazywać się pisarzem. Po latach eksperymentowania z różnymi stylami, około 2017 roku odkryłem tak zwane „inwestowanie w jakość”. Od tego czasu nie oglądałem się wstecz, a na giełdzie tylko to, co najlepsze, jest dla mnie wystarczająco dobre.

Świat inwestycji często obraca się wokół dwóch dominujących stylów: „wzrostu” i „wartości”. Co zainspirowało Cię do zdefiniowania własnej kategorii — „jakości” — i jak byś ją opisał?

Krótko mówiąc, inwestowanie w jakość to strategia inwestycyjna skupiona na identyfikacji firm o wyjątkowych cechach jakościowych, oparta na wyraźnie zdefiniowanym zestawie kryteriów. 

Jakość definiuję jako stopień, w jakim coś jest dobre lub spełnia określone standardy. To może brzmieć mgliście lub subiektywnie — i rzeczywiście, niektórzy inwestorzy twierdzą, że „jakość” na giełdzie jest trudna do uchwycenia. Mimo to wierzę, że ogólnie możemy zgodzić się co do tego, co definiuje firmę wysokiej jakości. W rzeczywistości znaczną część tego można zmierzyć za pomocą obiektywnych, ilościowych kryteriów — coś, co szczegółowo omawiam w książce. 

Za pomocą prostego narzędzia, jak Finchat.io, można przeprowadzić wstępną selekcję na podstawie liczbowych wskaźników omówionych w *Sztuce inwestowania w jakość*, co pomaga zidentyfikować firmy warte dalszego badania. 

Ale liczby to tylko część historii. Są retrospektywne i stanowią podstawę — ale by naprawdę ocenić firmę jako wysokiej jakości, potrzeba czegoś więcej. Trzeba również patrzeć w przyszłość. Dlatego uwzględniam dodatkowe, interpretacyjne kryteria, takie jak potencjał wzrostu firmy, jakość zarządzania, a przede wszystkim obecność trwałych przewag konkurencyjnych. 

Jednak w oderwaniu od siebie nie istnieje coś takiego jak inwestowanie we wzrost, wartość czy jakość. Jak słusznie powiedział Munger: wszystkie inteligentne inwestowanie to inwestowanie w wartość. Wzrost jest przecież kluczowym elementem w kalkulacji wartości. Możesz kupić szybko rozwijającą się firmę przy 25-krotności zysków i zostać uznanym za inwestora wzrostowego. Ale jeśli ta akcja jest warta 40-krotność zysków, twój ruch może równie dobrze być uznany za sprytną inwestycję w wartość. 

Różnice między tymi etykietami leżą w niuansach tego, jak i gdzie szukamy wartości. 

Różnica między inwestorem wartościowym a inwestorem jakościowym sprowadza się głównie do skupienia. Inwestorzy wartościowi zazwyczaj zaczynają od ceny — najpierw patrzą, jak tania jest akcja, zanim zdecydują, czy podstawowy biznes w ogóle jest wart posiadania. Inwestorzy jakościowi postępują odwrotnie: zaczynają od oceny wewnętrznych cech biznesu i dopiero potem decydują, ile są skłonni zapłacić za jego akcje. Różnica tkwi w tym, gdzie kładzie się nacisk. 

Kontrast z inwestowaniem we wzrost jest nieco inny. Wiele firm wzrostowych wciąż musi wiele udowodnić i często nie jest jeszcze rentownych. Inwestorzy wzrostowi koncentrują się na potencjalnych zwycięzcach jutra. Inwestorzy jakościowi również szukają wzrostu, ale wymagają jednocześnie wysokiej rentowności i nieskazitelnej pozycji finansowej. Mówiąc prosto, inwestorzy jakościowi nie szukają zwycięzców jutra — szukają firm, które już wygrały. 

Ostatecznie, niezależnie od stylu, wszyscy inwestorzy w gruncie rzeczy szukają czegoś, co jest warte więcej, niż sugeruje cena — różnica polega na ścieżce, którą wybierają, by to znaleźć.

Czy kiedykolwiek kusiło Cię, by podążać za pasywną strategią śledzenia indeksów?

Oczywiście. W rzeczywistości, obok akcji wysokiej jakości, w moim portfelu znajdują się również proste fundusze śledzące indeksy oraz nieruchomości. Skoncentrowany portfel jakościowy to miejsce, gdzie mogę w pełni oddać się mojej pasji do wybierania akcji — to sprawia mi największą przyjemność. Jednocześnie mój ogólny portfel pozostaje dobrze zdywersyfikowany, z szeroką ekspozycją, która działa jako bufor przeciwko nieuniknionym błędom, które popełnię po drodze.

Co zainspirowało Cię do napisania książki? 

O inwestowaniu w jakość bloguję od około 2019 lub 2020 roku, kiedy strategia ta była mniej popularna niż dziś. Zauważyłem, że wzbudza ona duże zainteresowanie — co ma sens, biorąc pod uwagę jej prostotę i logiczną podstawę. 

Odkryłem, że bardzo lubię pisać, i w pewnym momencie pomyślałem: dlaczego nie napisać książki? Wydawało się to zabawnym wyzwaniem. Pierwotny plan zakładał wydrukowanie ograniczonej liczby egzemplarzy, by podzielić się nimi z przyjaciółmi z kręgu inwestorskiego, ale sprawy potoczyły się nieco inaczej. 

Proces pisania zmusza mnie do głębszego kopania i ciągłego uczenia się. Motywuje mnie do zrobienia tego dodatkowego kroku. Od tego czasu napisałem drugą książkę o mojej perspektywie na finanse behawioralne, a obecnie pracuję nad nową — praktycznym, przystępnym przewodnikiem po wycenie wewnętrznej.

Czy miałeś na myśli „idealnego czytelnika” podczas pisania? Dla kogo jest inwestowanie w jakość?

Ta książka jest dla cierpliwego, długoterminowego inwestora, który chce zbierać plony z efektu procentu składanego przez lata. I co ważne, bez niepotrzebnych bólów głowy po drodze. 

Uważam, że ten styl inwestowania jest bardzo przystępny dla zmotywowanych inwestorów indywidualnych, którzy są gotowi zrobić kolejny krok w swoim rozwoju. Sama strategia nie jest skomplikowana. Inwestowanie w jakość jest logiczne i proste. Ale jednocześnie trzeba być gotowym na dodatkowy wysiłek, by naprawdę opanować to podejście. Może ujmę to inaczej. Jest łatwe do nauczenia, ale trudne do mistrzowskiego opanowania. 

Proces badawczy związany z inwestowaniem w jakość jest głęboki, intensywny i czasochłonny, ale ostatecznie to satysfakcjonująca podróż.

Czy na początku swojej drogi inwestycyjnej miałeś również „uprzedzenie krajowe”? Muszę przyznać — fakt, że jesteś europejskim inwestorem i autorem, a nie amerykańskim, jest dla mnie ogromnym atutem tej książki.

Kiedy zaczynałem inwestować wiele lat temu, jak większość początkujących, nie patrzyłem dalej niż na mój kraj ojczysty. Ale to nie trwało długo. Szybko zdałem sobie sprawę, że świat oferuje zbyt wiele świetnych firm, by ograniczać się tylko do tych blisko domu. 

Mimo to inwestuję wyłącznie na rynkach europejskich i amerykańskich. Unikam bardziej egzotycznych rynków z powodu obaw o słabsze standardy zarządzania korporacyjnego lub rachunkowości. 

Poza tym selekcjonuję wyłącznie na podstawie fundamentów i nie obchodzi mnie, czy firma jest notowana w Europie, czy w USA. Jakość nie zna granic. 

Mieszkam w Belgii, a według mojej definicji jakości, naprawdę wybitne firmy są tu rzadkie. Posiadam akcje tylko jednej belgijskiej spółki, wybraną wyłącznie na podstawie jej fundamentów, wyceny i perspektyw. Nie mam absolutnie żadnego problemu z inwestowaniem w pełni poza Belgią.

Jaka jest Twoja opinia: czy amerykańscy inwestorzy mają łatwiej, biorąc pod uwagę rynek, na którym zaczynają, czy w dzisiejszej erze globalnego handlu nie ma to już znaczenia?

To nie powinno mieć znaczenia. Giełda jest tak samo dostępna dla nas, jak dla samych Amerykanów. Jeszcze raz, kieruj się fundamentami. I nie daj się zwieść pozornie wyższym wycenom amerykańskich rynków. Nie mówię, że rynek amerykański nie jest droższy niż wiele innych rynków. Chodzi mi o to, że raczej zasługuje na to, by być wycenianym z premią, biorąc pod uwagę wyższy zwrot z zainwestowanego kapitału (ROIC) tamtejszych firm i ich skupienie na inwestycjach w aktywa niematerialne. 

Firmy, które generują wyższe zwroty z inwestycji, mogą być wyceniane przy wyższych mnożnikach, nie będąc ogólnie droższymi. W końcu to one generują więcej wolnych przepływów pieniężnych przy tych samych stopach wzrostu. A to wolne przepływy pieniężne napędzają wartość, a nie zyski. 

Ponadto sposób, w jaki inwestycje są realizowane i raportowane, odgrywa istotną rolę. Weźmy na przykład inwestycje Big Tech. Wiele z tych inwestycji, w badania i rozwój, jest obecnie księgowanych jako koszty w rachunku zysków i strat, podczas gdy w rzeczywistości powinny być traktowane jako wydatki kapitałowe. To sprawia, że już i tak imponujące marże zysku tych firm są w rzeczywistości jeszcze wyższe. Big Tech jest w rzeczywistości znacznie bardziej rentowny, niż moglibyśmy przypuszczać na podstawie obecnych danych. To oznacza, że „prawdziwe” podstawowe wskaźniki cena/zysk tych firm są niższe niż oficjalne dane sugerują. Oficjalne wskaźniki ceny do zysku są mylące, ponieważ zyski firm technologicznych są sztucznie zaniżone w porównaniu z tradycyjnymi firmami, które kapitalizują swoje inwestycje w bilansie, a następnie je amortyzują. 

To również wyjaśnia, dlaczego zyski amerykańskich firm wydają się coraz bardziej oderwane od cen akcji. Terminy takie jak zyski, aktywa i koszty pozostają formalnie takie same jak 50 lat temu, ale ich znaczenie dla inwestorów wyraźnie zmalało. Wynika to z faktu, że inwestycje w aktywa niematerialne, takie jak badania i rozwój oraz marketing, znacząco wzrosły w ostatnich dekadach w porównaniu z inwestycjami w materialne aktywa trwałe, takie jak budynki i sprzęt. 

Jeśli uwzględnisz te korekty w rachunkowości, wiele z tych firm wycenianych jest przy wyższych wskaźnikach cena/zysk, ale niekoniecznie muszą być ogólnie droższe. To coś, co można ocenić na poziomie pojedynczej firmy.

Jak długo zajęło Ci opracowanie metody listy kontrolnej opisanej w książce? Czy na początku było więcej, czy mniej kryteriów? 

Myślę, że zajęło to około roku lub dwóch, podczas których dodawałem i usuwałem kryteria, zanim dotarłem do ostatecznej listy kontrolnej. Lista powstała na podstawie wielu książek, które przeczytałem, menedżerów funduszy, których studiowałem, oraz badań, które przeprowadziłem. Rozwój ostatecznej listy kontrolnej był bardzo organicznym procesem. 

Na początku miałem kilka kryteriów więcej, ale z czasem zdałem sobie sprawę, że lista, która ostatecznie znalazła się w książce, jest wystarczająco wszechstronna, by wybrać akcje wysokiej jakości. Dodanie większej liczby kryteriów nie wnosi wiele i może prowadzić do błędu informacyjnego. Z drugiej strony, zbyt mało kryteriów grozi przeoczeniem ważnych czynników. Jak powiedział Einstein: „Upraszczaj rzeczy tak bardzo, jak to możliwe, ale nie bardziej”.

Czy uważasz, że niektóre czynniki wspomniane w książce są ważniejsze od innych, czy przypisujesz im równą wagę?

Tak, jeśli naprawdę możesz zaznaczyć wszystkie kryteria, wtedy znajdziesz niezwykle wysokiej jakości firmę. Ale takie firmy są rzadkie i rzadko dostępne w atrakcyjnej cenie. 

Jednak obecnie, po raz pierwszy od dłuższego czasu, można znaleźć najwyższej jakości firmy w atrakcyjnych cenach. Dlatego korekty na całym rynku są atrakcyjne, ponieważ często wszystko zostaje przecenione. Jeśli widzisz okazję, by kupić takie firmy w atrakcyjnej cenie, nie wahałbym się. Potem nie trzeba robić nic więcej, jak tylko pozwolić czasowi, najlepszemu przyjacielowi dobrej firmy, działać na twoją korzyść. 

Mimo to, czasami jestem elastyczny w kwestii moich kryteriów. Wtedy odzywa się we mnie inwestor wartościowy, z mieszanymi rezultatami. Jeśli cena jest wystarczająco atrakcyjna, mogę być nieco mniej rygorystyczny w stosunku do niektórych kryteriów. Ale są takie, z których nie zrezygnuję, jak trwałe przewagi konkurencyjne, zdrowy bilans i wysoki zwrot z kapitału. Te są dla mnie kluczowe, by skutecznie realizować strategię, tak jak ją rozumiem. Zauważam jednak, że moje najlepsze wyniki często pochodzą z sytuacji, gdy mogę zaznaczyć więcej kryteriów — szczególnie w długim okresie.

Czy Twoja lista kontrolna i surowe kryteria pomagają Ci w takich czasach jak te? Wojna handlowa, wysoka zmienność rynkowa — łatwo dać się ponieść emocjom.

Lista kontrolna absolutnie pomaga w burzliwych czasach rynkowych! To jedna z wielkich dodatkowych korzyści płynących z inwestowania w jakość. W obecnej zmiennej atmosferze rynkowej śpisz znacznie lepiej, wiedząc, że twój portfel jest pełen firm, które mogą znieść cios. Mają ogromne marże, więc firma nie stanie się nierentowna przy najmniejszym niepowodzeniu. Mają mało długów, są dobrze zarządzane i zajmują dominujące pozycje na swoich rynkach. Niech rynki szaleją, ile chcą; inwestor jakościowy pozostaje spokojny i nie daje się wytrącić z równowagi. Jeśli firmy, na które stawiamy, napotkają operacyjne trudności, mam na myśli prawdziwe trudności, prawdopodobnie będziemy mieli inne zmartwienia poza naszymi inwestycjami. W takim momencie lepiej zainwestować w kilka produktywnych kur, ogródek warzywny i dubeltówkę.

W praktyce, czy Twoja metoda znajdowania firm wysokiej jakości prowadzi do silnej dominacji amerykańskich rynków, czy masz w portfelu również firmy z innych krajów?

Rzeczywiście, wiele ścieżek na giełdzie dla inwestorów jakościowych nie prowadzi do Rzymu, jak mówi przysłowie, ale głównie do USA. Mam jednak w portfelu kilka najwyższej jakości firm europejskich. Posiadam akcje w Danii, Szwecji, Francji, Holandii, Belgii, Niemczech i tak dalej. Ameryka ma wiele do zaoferowania inwestorowi jakościowemu, ale jeśli szukasz uważnie, podczas selekcji jakościowej zawsze znajdzie się coś na każdej giełdzie, co jest warte dalszego badania.

Czy możesz podać przykład jednej lub dwóch firm, które spełniają kryteria opisane w Twojej książce i wyjaśnić, dlaczego kwalifikują się jako inwestycje wysokiej jakości?

Visa i Mastercard to świetne przykłady. Model biznesowy jest zasadniczo łatwy do zrozumienia, firma działa globalnie i może korzystać z długoterminowego trendu wzrostu z płatności gotówkowych na cyfrowe. Niedawno połowa wszystkich płatności na świecie była wciąż dokonywana gotówką. Prędzej czy później to się zmieni. Obie firmy cieszą się niezwykle silnymi trwałymi przewagami konkurencyjnymi, takimi jak efekty sieciowe, ekonomia skali i unikalna technologia, co daje im znaczną siłę cenową. Zajmują wiodące pozycje na rynku i są dobrze zarządzane. 

Choć mogą mieć cykliczny charakter ze względu na ekspozycję na wydatki konsumenckie i związane z podróżami, wierzę, że długoterminowe trendy wzrostu zapewnią wystarczającą przeciwwagę podczas spowolnienia gospodarczego. Potencjał zakłóceń nigdy nie może być całkowicie wykluczony, zwłaszcza w sektorze płatności cyfrowych, ale na razie uważam, że pozycje Visy i Mastercard są wystarczająco silne, by przetrwać wszelkie zakłócenia. Finansowo obie firmy również prezentują się imponująco. Silny organiczny wzrost przychodów i zysków, ogromne marże i wysoki zwrot z zainwestowanego kapitału (ROIC). Ich skalowalny wzrost wymaga minimalnych inwestycji, co czyni je maszynami do generowania przepływów pieniężnych z silnymi bilansami. 

Z Zoetis również można zaznaczyć wszystkie kryteria. Zoetis to amerykańska firma farmaceutyczna skupiona na zdrowiu zwierząt. To dokładnie typ firmy, którego szukam jako inwestor jakościowy. Zoetis jest łatwy do zrozumienia i działa globalnie w strukturalnie rosnącym sektorze o atrakcyjnych cechach, takich jak klienci płacący gotówką i ograniczona konkurencja ze strony produktów generycznych. Ponadto, w tej branży firma posiada trwałe przewagi konkurencyjne. Zoetis ma siłę cenową i zdolność do przetrwania spowolnień gospodarczych. Ludzie przecież nie będą oszczędzać na dobrostanie swoich zwierząt. Jeśli chodzi o zakłócenia, biorąc pod uwagę szeroki asortyment produktów, który nie jest podatny na innowacje technologiczne, nie widzę natychmiastowych powodów do obaw. 

Finanse dodatkowo podkreślają tę silną pozycję: firma wykazuje konsekwentną ścieżkę wzrostu zarówno w przychodach, jak i zyskach, z wysokimi i rosnącymi marżami, oraz generuje ogromne ilości gotówki. Firma jest również w dobrej kondycji finansowej. 

Wierzę, że w moim wyjaśnieniu odniosłem się do wszystkich kryteriów. To naprawdę świetna firma, choć wciąż dość droga.

Gdzie leży granica świadomego zarządzania portfelem? Ile firm uważasz za maksymalną liczbę, którą indywidualny inwestor może realistycznie nadzorować?

Świetne pytanie. Chociaż dużo piszę, mam sporo czasu na monitorowanie moich akcji. Ale zauważyłem, że nawet wtedy portfel złożony z dwudziestu akcji może być czasem trudny do odpowiedniego śledzenia. 

Idealnie śledziłbyś około dziesięciu akcji, ale to narażałoby cię na niepotrzebne ryzyko specyficzne dla firmy, które można łatwo złagodzić, posiadając szeroko zdywersyfikowany portfel około dwudziestu akcji z różnych sektorów. Wolę mieć dodatkową dywersyfikację niż iluzję większej wiedzy niż inni, skupiając się tylko na dziesięciu akcjach. 

Inną opcją jest przeznaczenie części portfela na fundusz indeksowy, a następnie wybranie skoncentrowanego portfela jakościowego. W ten sposób możesz nadal utrzymać wystarczającą dywersyfikację w swoim portfelu.

W swojej książce wspominasz duet Buffett i Munger, ale także kilka innych ważnych nazwisk z Wall Street. Twoim zdaniem, od kogo jeszcze warto się uczyć? Czyją wiedzę wykorzystujesz?

Myślę, że można się czegoś nauczyć od wielu inwestorów. Moja rada byłaby taka, by czytać jak najwięcej — zawsze znajdzie się nowy inwestor do odkrycia, który ma coś interesującego do powiedzenia. 

Z drugiej strony, moim skromnym zdaniem, nie potrzebujesz wiele więcej, by z sukcesem inwestować w akcje wysokiej jakości, niż moich trzech bohaterów: Warrena Buffetta, Terry’ego Smitha i Aswatha Damodarana. Przeczytaj też trochę literatury o finansach behawioralnych, ponieważ ostatecznie największym wrogiem na giełdzie jest prawdopodobnie ty sam. Poza analityczną stroną inwestowania przydatne — a nawet konieczne — jest zgłębienie psychologicznych aspektów inwestowania. Dodaj do tego rozdziały z książki Howarda Marksa *The Most Important Thing* o ryzyku, i jesteś gotowy. 

Wiesz, sukces w inwestowaniu w jakość sprowadza się ostatecznie do trzech prostych filarów Terry’ego Smitha, które musisz zinterpretować na swój sposób. Mówi on: Kupuj dobre firmy. Nie płać za dużo. Nie rób nic. 

Dla pierwszego filaru, kupuj dobre firmy, odsyłam do mojej książki. Lista kontrolna poprowadzi cię do właściwych firm, których szukasz. 

Dla drugiego filaru, nie płać za dużo, polecam zakup podręcznika Aswatha Damodarana. Możesz pracować z mnożnikami, ale żeby to zrobić, musisz zrozumieć proces wyceny wewnętrznej. Michael Mauboussin kiedyś pięknie i całkowicie słusznie powiedział: musisz zasłużyć na prawo do używania mnożników. Damodaran pomoże ci to prawo zdobyć. 

Potem pozostaje trzeci filar: nie rób nic. To często jest pomijane, ponieważ wydaje się najprostszym filarem. Jednak to właśnie tutaj wielu inwestorów popełnia błąd. Tu wchodzi w grę psychologiczny aspekt inwestowania. Dlatego sugeruję przeczytanie kilku dobrych książek o finansach behawioralnych i nie pozwalanie, by własne emocje i błędy poznawcze cię zwiodły. Naucz się nie robić nic! 

To wszystko, co musisz wiedzieć, by z powodzeniem zajmować się inwestowaniem w jakość. Potem to już tylko kwestia praktyki: analizowania i wyceniania firm fundamentalnie oraz ciągłego powtarzania tego procesu. Będziesz coraz lepszy, szybciej łączysz kropki i potrzebujesz mniej czasu, by dotrzeć do sedna sprawy.

Jaka jest Twoja ulubiona książka inwestycyjna — i dlaczego właśnie ten tytuł?

Mam kilka ulubionych książek. Twoje ulubione książki mogą zmieniać się z czasem, gdy rozwijasz się jako inwestor. 

Odpowiadając na Twoje wcześniejsze pytanie i moją odpowiedź, podam moje ulubione w trzech obszarach: inwestowanie w jakość, wycena i finanse behawioralne. 

W kategorii inwestowania w jakość książka *Quality Investing* Lawrence’a Cunninghama była dla mnie przełomowa i prawdopodobnie zawsze pozostanie w mojej czołowej trójce. Dziś plasuję ją na pierwszym miejscu w tej kategorii. W kategorii wyceny wybrałbym jeden z podręczników Aswatha Damodarana. *The Dark Side of Valuation* to na przykład arcydzieło i nie skupia się tylko na młodych firmach wzrostowych, jak mogłaby sugerować okładka. Dodatkowo, w kategorii finansów behawioralnych wybrałbym *The Behavioral Investor* Daniela Crosby’ego. Uważam, że jest bardziej przystępna i mniej sucha niż przełomowa praca Kahnemana, i jest szczególnie odpowiednia dla inwestorów.

Rok po wydaniu książki, czy jest coś, co chciałbyś dodać lub powiedzieć swoim czytelnikom?

Miałem kilka publikacji książek na przestrzeni lat, i zazwyczaj w okresach publikacji rynki akcji osiągały rekordowe poziomy, z rosnącymi wycenami, zwłaszcza dla firm wysokiej jakości. Wyceny często nie były atrakcyjne do kupowania akcji. Tym razem jednak mogę wreszcie powiedzieć: cieszcie się wyprzedażą. 

Zawsze jest coś, co martwi inwestorów. Ale ci, którzy odważą się spojrzeć poza dzisiejsze problemy, takie jak taryfy handlowe, napięcia polityczne czy niepewność gospodarcza, odkryją, że zmienne rynki często oferują możliwości. Akcje doskonałych firm są teraz handlowane po cenach, które jeszcze niedawno były o 20% lub więcej wyższe. Innymi słowy, to, co było znacznie droższe w słoneczne dni rynkowe, jest teraz nagle dostępne w atrakcyjnej zniżce. Giełda to jedyne miejsce, gdzie wielu inwestorów nie zawsze ekscytuje się niższymi cenami. To nie jest racjonalne. Jeśli akcje doskonałych firm są tymczasowo tańsze bez żadnych fundamentalnych zmian uzasadniających niższą cenę, kupujesz więcej, a nie mniej.

Produkt zostały dodany do koszyka

Przejdź do koszyka

Twój koszyk

Twój koszyk jest pusty.

Łącznie: 0,00 zł

facebook instagram pinterest twitter youtube linkedin tiktok twitch spotify website search menu close shopping-cart information menu-arrow check arrow-left-short arrow-right-short arrow-right-long